top of page

Koncert KONGOS

Jeśli do każdego dnia tygodnia mogłabym przypisać obuwie, to piątek byłby eleganckimi czerwonymi szpilkami, na których widok wzdychają wszystkie moje koleżanki z pracy, sobota byłaby zadziornymi koturnami z milionem pięknie mieniących się cekinów, niedziela to wysłużone bamboszki, za które Twoje stopy chcą Ci dziękować na każdym kroku, a poniedziałek? No cóż... poniedziałek moi mili to jaskrawo zielone Crocssy, które zakładasz za karę, następie próbujesz nerwowo ukryć je przed całym światem, a na samo ich wspomnienie robi Ci się niedobrze. Pierwszy dzień tygodnia powinien być surowo zakazany!


Tak się zdarzyło, że ten poniedziałek spędziliśmy bardzo przyjemnie! Razem ze znajomymi wybraliśmy się na koncert zespołu KONGOS i szczerze wam powiem, że to było najlepiej wydane 12 funtów w tym roku! Było po prostu świetnie!


Grupa KONGOS to czterej bracia( Daniel- giara, wokal; Dylan- gitara basowa, wokal; Jesse- perkusja, wokal; Johny- akordeon, klawisze), synowie południowoafrykańskiego artysty Johna Kongosa, który ma na koncie niezliczoną ilość hitów i miliony sprzedanych płyt. Bracia Kongos spędzili swoje dzieciństwo w Londynie i RPA. Od 1996 roku mieszkają w Phoenix, USA.

Ich pierwszy album- Lunatic ukazał się w 2012 roku, ale dopiero w 2014 roku zyskuje należytą uwagę. Piosenka Come With Me Now, stała się światowym przebojem, wielokrotnie wykorzystywanym w filmach czy reklamach. KONGOS wydało jedną z najciekawszych płyt indie-rockowych ostatnich lat, będącą dobrą alternatywą na rynku wydawniczym.


Pamiętam, że odkryłam ten zespół przez totalny przypadek. Pod koniec 2014 roku, słuchając muzyki na YouTube, w zakładce wybrane dla Ciebie, wyskoczyła mi piosenka Come With Me Now. YouTube się nie pomylił i kilka minut później, przesłuchałam całą płytę LUNATIC. Najbardziej urzekł mnie akordeon i mocny bas. Kilka piosenek KONGOS zagościło na mojej playliście na stałe, jednak przed zakupem biletów na ich koncert miałam jakieś dziwne obawy, na szczęście nie uległam im i poniedziałkowy wieczór spędziłam na skakaniu pod sceną niczym psychofanka.


Koncert odbył się na małej scenie w O2 ABC arena, mam na myśli naprawdę małą scenę i niezbyt dużą frekwencję. Zanim doczekaliśmy się braci KONGOS, mieliśmy przyjemność posłuchać grupy Davesnewbike i Steel Valey Saints, Ci drudzy dali nam niezły zastrzyk dobrej energii i serdecznie polecam wam przesłuchanie ich twóroczści! Mała scena stworzyła bardziej intymną atmosferę i miało się wrażenie, że artyści grają tylko dla ciebie. Osobiście cenię sobie takie koncerty dużo bardziej niż wielotysięczny tłum na stadionie i oglądanie wydarzeń na telebimach.


Muszę przyznać z lekkim wstydem, że materiał z nowej płyty EGOMANIAC przesłuchałam raz kilka dni przed koncertem i spodobało mi się tylko parę utworów. Jednak zespół czterech braci zyskuje bardzo dużo, gdy słucha się ich na żywo. Koncert w Glasgow był częścią europejskiej trasy koncertowej, promującej ich nowy krążek. I tak utworem otwierającym był singiel Take It From Me, niezwykle rytmiczny kawałek z nieśmiertelnym akordeonem w tle. Po tej jednej piosence wiedziałam już, że pokocham KONGOS nawet mocniej. Zespół zafundował nam fantastyczną podróż przeplatając materiał z nowej i starej płyty w niezwykle smakowity sposób. Największą frajdę wśród widowni wywołały piosenki: Come With Me Now, I’m Only Joking i I Wanna It Free. Po dwóch godzinach dzikich pląsów i zdzierania gardła, przyszło nam się pożegnać z sympatycznymi braćmi. Przed wyjściem zapukałam do ich garderoby, ale zostałam odprawiona z kwitkiem. Mówiłam, że jestem ich psychofanką :D

Ten poniedziałek zmienił się z zielonego Crocssa w Kopciuszkowy pantofelek.

You Might Also Like:
bottom of page